Bardzo dziwny dzień. W pracy niby wyzwanie, bo jestem teraz sama, ale gdzieś pomiędzy odkryłam też, że jestem znudzona i niewyspana (brak towarzystwa w biurze to nie przelewki). Rozwiązałam jeden miniproblem, duży problem zostawiłam sobie na jutro, pomna mądrej rady, że czasem sprawy rozwiązują się same (dopiero przy wyjściu nauczyłam się też, żeby trzymać buzię na kłódkę przy współpracownicy z drugiej norki).
Już pod koniec szychty mąż mi przypomniał, że na piątą dziewczyny są umówione u weterynarza; miałam godzinę, aby zjeść coś obiadowego i zakręcić do weta. Tak też zrobiłam, przespacerowałam się do Il Forno, zjadłam carbonarę (pustki, szybka obsługa, makaron nawet ok), po drodze kupiłam jeszcze kawę na wynos i croissanta z malinami. Pod wetem byłam punkt piąta, Kochany już czekał w samochodzie, z dziewczynami srodze zaniepokojonymi i stłoczonymi w jednym kontenerze. Nasze maluchy przestały być maluchami, obydwie Kocóreczki ważą powyżej dwóch kilo, wychodzi, że przybierały po pół kilo na miesiąc, Mańka jak zwykle jest trochę cięższa. No i cóż, u Mani są wyraźne pozostałości conjunctivitis i węzły chłonne powiększone, temperatura sprawdzona, koteczka wydaje się zdrowa, może to po prostu przydługie wychodzenie z choroby, która kręciła się ponad miesiąc temu, ale jeśli sytuacja z zapaleniem oczu i nosa będzie się powtarzała, trzeba zrobić test na FIV :( Bronia za to nie ma problemów. W drodze powrotnej zaś odwrotnie, Maniusia bezproblemowa, a Bronka Brylska źle zniosła podróż, miała atak paniki i potem długo dochodziła do siebie.
Całą tę procedurę, od wyjścia z biura, poprzez kręcenie się to tu, to tam, po wyludniającym się, wietrznym mieście, odebrałam dość onirycznie; dziwnie jest być stąd, u siebie i nie u siebie.
Dostałam od Hebiusa dodatek Tygodnika Powszechnego "Nasi Nobliści. Rozmowy"; pewnie wrzucę go do czytnika na później; po dzisiejszej pracy doskwierał mi głód blogowania i potrzeba picia dobrej herbaty. Ogólnie, odczuwam wyczerpanie, teraz jest ono fizyczne, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to Mózg odpala jakieś minibomby w różnych częściach ciała (szczególnie nogi mnie bolą, pomimo tego, że chodziłam niewiele).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę, nie komentuj jako anonim.
Miej na uwadze Czytaczu, że moderuję komentarze, tak więc wypowiedzi, które nie zostały podpisane nickiem zazwyczaj lądują w koszu bez zbędnych dyskusji. Pozdrawiam.